Sześć lat później...
" Blond włosa nastolatka siedziała przede mną i robiła wianek z kwiatów jakie znalazła na polanie. Śmiała się ciepło kiedy podniosłem mój wianek, który bardziej przypominał kulę kwiatów, jednak ona wzięła to ode mnie i mrugnęła. Wypuściła powoli powietrze na moje arcydzieło, które przybrało postać dużego bukietu.
- Tak będzie łatwiej o nie dbać.- Powiedziała głaszcząc mnie po policzku. Znów zaczęła chichotać, jej oczy błyszczały od emocji. Nie miała więcej niż piętnaście lat, a zadawała się z dziesięcioletnim mną. Bason unosił się obok i dokuczał mi o mojej miłości, ale dzielnie go ignorowałem. Skupiłem się na nastolatce. Jasne i głębokie niebieskie oczy, platynowe blond włosy do gości ogonowej. Miała cienkie, brwi, cerę ni czym lalka porcelany, usta wyraźne, soczyste pomalowane błyszczykiem, który wcale nie ułatwił mi skupienia się na jej po szczególnych cechach. Ubrana była w sukienkę z fioletowym gorsetem zapinaną pod szyję. Była szczupła, zgrabna z talią osy. Jej suknia niby bufiasta i modna niczym suknia królowej lub coś w tym stylu, ale jednocześnie skromna, która okrywała wszystko, co trzeba.
- Chodź Lenny czas na nas.- Powiedziała podając mi rękę, jej skóra była delikatna niczym jedwab, a jednocześnie taka ciepła wręcz nienaturalnie, ale niezwykle przyjemnie. Po chwili szedłem ciemnym korytarzem, otworzyłem drzwi do sali Tangen i wtedy znalazłem tą samą dziewczynę, ale teraz z jej ubrania sączyła się krew. Przed nią stał mój wujek w swoim naturalnym rozmiarze, z miecza błyskawicy ciekła jej krew. Stałem jak wryty, nie wiedziałem co się dzieje ani czemu mój wujek chce ją zabić, ale wtedy jeden z zombie mojego wujaszka ruszył na mnie.
- Len uciekaj!- Wrzasnęła przerażona biegnąc w moją stronę."
*Len *
Obudziłem się zlany potem, ten sen powtarzał się i z każdym razem był co raz dłuższy. Moja głowa bolała mnie tak mocno jakby stado słoni po niej przeszło w dwie strony. Byłem u Asakury i jak zwykle obudziłem się wcześniej niż reszta.
- Głupi sen.- Warknąłem pod nosem choć nie specjalnie się przejąłem faktem, że jest piąta rano i mogłem spać jeszcze godzinę. W ręcz przeciwnie coś ciągnęła mnie z łóżka zawsze wstawałem o piątej, odkąd pamiętam wstawałem równo w momencie, kiedy pierwsze promienie słońca wpadały do mojego pokoju. ONA siedziała w nogach mojego łóżka i uśmiechała się ciepło patrząc na mnie jakbym był dla niej wszystkim. Nie rozumiem tego i w sumie nie zamierzam, ale kim jest ta dziewczyna??! Nie mam najmniejszego pojęcia, jedyne co pamiętam to jej wygląd jej imię zaczyna się na "m" i zawsze była ubrana w angielskie staromodne suknie, a we włosach zawsze ma wpiętą wstążkę. Wiem, że jest nieziemsko piękna i na pewno jest dla mnie kimś ważnym skoro mam wspomnie o niej od niemalże niemowlaka. Najbardziej mnie dziwi jednak fakt, że przez ten cały czas wygląda prawie tak samo. Mówiąc prawie mam namyśli jej klatkę piersiową, której małą na pewno nazwać nie można, zwłaszcza, kiedy miałem dziesięć lat. Naszykowałem sobie zwykłą białą koszulę, ciemną szarą jeansową kurtkę, czerwony krawat, ciemne spodnie i wygodne buty. Dzisiaj musiałem wrócić do "domu" albo jak ja to lubię nazywać Tartaru. Ubrałem czarne dresy, białą koszulę chwyciłem pierwsze lepsze buty w których już miałem naszykowane skarpetki nie wiem czemu, ale taki miałem nawyk, że skarpetki zakładałem dopiero przed wyjściem jeśli nikogo nie było w domu lub wszyscy spali tak jak dzisiaj. Nim pani demon zdążyła wstać i mnie zatrzymać wybyłem z tego wariatkowa tonąc w moich myślach. Było chyba koło dziesiątej, kiedy banda komików dołączyła do mnie na polanie.
- Len! Co ci się stało?!- Krzyknął przerażony Jocko kiedy podbiegł do mnie cudem nie obrywając guan dao, które "przypadkowo" znalazła się na drzewie i prawie przecięło go na pół. Głupi szczęśliwy głupiec, tylko pięć centymetrów, a moje maleństwo zrobiłoby mu krzywdę.
- Stary przerażasz mnie.- Wymamrotał niebiesko włosy szaman z północy lub jak ja lubię nazywać niebieska czapa. Otrzepałem spodnie i spojrzałem na zgraję idiotów, którzy patrzyli na mnie tak jakby wyrosła mi druga głowa.
- Co?- Spytałem zirytowany, Rio wyciągnął swoje lusterko... nawet nie chcę wiedzieć skąd je wytrzasnął i podał mi je. Upuściłem je w szoku, kiedy zaczęłam dotykać tyłu moich włosów nie dość, że były krótkie to jeszcze miałem je ciemniejsze, prawie czarne, a moje oczy z oliwkowych zrobiły zielone i to takie super zielone niczym reflektory.
- Zmiana planów wracam do Chin teraz!- Krzyknąłem wściekły, gdy nie wiedziałem co się dzieje
złość przejmowała kontrolę i o dziwo dobrze na tym wychodziłem... przy najmniej czasem.
Banda tłumoków poszła za mną mając idealną wymówkę na brak treningu o dziwo nawet panna Anna nie stawiała się nikomu i od razu wyruszyliśmy. Te dwanaście godzin były dla mnie piekłem, jeszcze nigdy nie byłem tak wyczerpany, a nie cofam to w Dobi było o wiele gorzej! Szedłem skrótami do domu słuchając przez kolejne dwie godziny narzekań tych leniwych tyłków. Naprawdę oni myślą, że maja ciężko? To niech się ze mną chociaż na jeden dzień zamienią to wtedy pogadamy, księżniczki nie szamani. Nim się zorientowałem byłem w mojej jakże ukochanej rezydencji. Bez zbędnych formalności wszedłem do swojej posesji i poszedłem prosto do sali Tangen z hukiem otwierając te przeklęte wrota.
- O Lenny już jesteś.- Stwierdził oczywiste mój strój, jednak ja nie byłem w nastroju na tanie pogaduszki, a zwłaszcza na te żarciki, które ponoć miały być śmieszne.
- Pewnie się zastanawiasz skąd ta zmiana koloru? Cóż to proste. To twoje naturalne oczy i włosy, a przynajmniej tak myślę.- Mruknął mało przekonany brunet całkowicie ignorując nie tylko moje zdziwienie, ale i wszystkich znajdujących się w tym przeklętym pomieszczeniu.
- En przestań mieszać chłopakowi w głowie... Megami wyjaśnij swojemu kochasiowi jego... zmiany.- Ching spojrzał w ciemny kąt z którego wyłoniła się nastolatka z moich snów i to dosłownie. Swoja drogą, o czym mój dziadek mówi?!!
- To nie mój kochaś.- Burknęła starając się zachować swój spokój. Mi trudno było zachować jakiekolwiek myśli, widząc ją w myślach miałem tylko "wow" to anioł, nie kobieta.
- Jasne, jasne.-Przytaknął mężczyzna z kozią bródką ignorując silne zaprzeczenia blondynki. Nie wiem czemu, ale poczułem się odrzucony i to było dziwne bo ja praktycznie jej nie pamiętam!
- Na prawdę dziadku mógłbyś zachować trochę powagi, nie widziałam was sześć lat... Przepraszam Lenny to bardzo... skomplikowane to wyjaśnienia. Znam cię od dziecka, dosłownie i nastąpiły małe komplikacje.- Mruknęła patrząc kątem oka na En'a jakby chciała go spalić na popiół. Czułem jak powietrze wokół nas ochładza się o kilka stopni, ale kontynuowała, a temperatura wróciła do normalnej.
- Twoje wspomnienia są zablokowane i jak już wcześniej wspominałam trzeba czasu by zaklęcie osłabło i bez komplikacji mógłbyś je przełamać. Oczywiście nikt mnie nie słucha, bo po co prawda?- Syknęła wyraźnie oburzona. Dąsała się niczym mała dziewczynka i nie mogłem powstrzymać uśmiechu widząc jej lekkie rumieńce na policzkach kiedy na mnie spojrzała.
- Nie długo wiosna i wiesz kochana co to oznacza?- Mój dziadek jak zwykle wiedział wszystko i jak zwykle ja nie byłem wtajemniczony. Po prostu kocham moją rodzinkę są tacy "szczerzy i ufni", że ja odpadam.
- Nic, a nic.- Odpowiedziała spokojnie siadając na krześle, którego na bank wcześniej tu nie było. Ona jest czarownicą, czy jak?!
- Jestem pewny, że teraz będzie inaczej. W twoim czasie byłaś chroniona i powiedzmy zajmowanie się moim wnukiem zajęło twoim instynkt od szukania... przyjaciela, ale teraz... Twoje ciało w ciągu sześciu lat bardzo się zmieniło.- Mówił spokojnie Ching, Był zbyt opanowany jak na mój gust, ale nic nie mogłem powiedzieć, skoro ukrywa przede mną najważniejsze informacje i oczekuje, że po kilku takich gadkach będę wszystko rozumieć!
- Tak, tak rozumiem ptaszki pszczółki i te sprawy. Daruj sobie te pogadanki, jeśli tylko po to mnie tu sprowadziłeś to wracam do siebie.- Blondynka wstała z krzesła i ruszyła w stronę drugich drzwi, gdzie stała Jun i moja mama z niespokojnymi uśmiechami. One wiedzą! Tylko ja jestem tu głupi, o nie tak nie będziemy się bawić!
- Nie możesz. Obiecałaś zrobić wszystko...- Scenę ze snu znów stanęła mi przed oczami, albo ona jest ofiarą albo moja rodzina... O matko, ona jest ofiarą! Moja rodzina na niej żeruje za coś co ma związek ze mną inaczej by mnie tu nie było, ale tylko o co tu do jasnej cholery chodzi?! Dlaczego wszystko jest tak jakbym widział przez mgłę, głosów jest tak wiele. Zlewają się i nakładają jeden na drugi, a głowa znów zaczyna mnie boleć. Niech to wszystko szlag trafi i będzie święty spokój.
- Zrobiłam wystarczająco.- Warknęła wyraźnie zła i nerwowa. Chciała coś ukryć to było więcej niż pewne. Miałem nosa do takich spraw, ale ból głowy w cale mi nie pomagał w mojej niekorzystnej sytuacji, ale kogo to obchodzi? Nikogo, bo wszyscy są zajęci pilnowaniem tajemnic!
- Powinnaś przemyśleć to jeszcze raz. Naprawdę chcesz by twój mały Lenny cierpiał?- En spojrzał na mnie, a później na nią. Warknęła wściekła odskakując od dwóch Tao na kilka metrów. Gdyby głowa mi nie pękała na pewno zacząłbym wrzeszczeć i rzucać nożami w tą, i we w tą za traktowanie mnie jak dziecko.
- Jest jednym z was. Należy do waszej rodziny niby dlaczego to ja mam za was odwalać czarną robotę?- Syknęła rozluźniając się nieco. Nie wiem skąd, ale znałem tą postawę i byłem pewny, że coś planuje, ale jednocześnie jest gotowa się poddać na swoich warunkach. Za dużo myśli!
- Cóż plan był taki, żebyś dała nam dziedzica doskonałego, ale jesteś tak uparta, że żaden z poprzednich przywódców by cię nie okiełznał. Mój brat musiał się ulitować na dzieckiem i dać ci wolność, jednak coś za coś. Nasz drugi plan był jeszcze łatwiejszy, sama wychowasz swojego partnera i później cię wyeliminujemy, niestety nastąpiły drobne komplikacje.- Spojrzałem na mojego granatookiego z czystą furią, trudno oddychałem, a wręcz sapałem, kiedy wszystko powoli się rozjaśniało, ale ból był okropny. Z każdym słowem byłego przywódcy czułem w sobie co raz większy gniew.
- Jakie komplikacje?- Spytała ostro Anna wyraźnie zainteresowana sekretami mojej rodzinki. W końcu ode mnie niczego się nie dowie, nawet jakby miała mi przetrząsnąć całą pamięć.
- Dzieciak też potrafi kochać. Lenny miał 10 lat kiedy ogłosił wszystkim, że nasza słodka Megami zostanie jego żoną kiedy będzie starszy tego samego roku widział jak jego opiekunka walczy o życie w tej sali i osłania go własnym ciałem przed rychłą śmiercią. Wszystko przeżyła... Byłaś niczym marionetka na sznurkach wystarczyło było powiedzieć "zniszczę życie twojemu małemu księciu", a byłaś gotowa oddać za niego życie.- Byłem zdezorientowany. Nie wiedziałem o czym mówi En i w sumie nie chciałem wiedzieć, ale w brew sobie wspomnienia zalewały mi głowę. Czułem kompletny haos, nic do siebie nie pasowało, ale jednocześnie to co mówił Tao nabierało sensu.
- En przestań! Już wystarczy!- Krzyknęła nagle Megami, kiedy usłyszała jak jęczę z bólu i trzymam się obiema rękoma za głowę próbując zatrzymać ból, który jak chwilę temu zgasł tak teraz urósł trzykrotnie.
- To dopiero początek. Niech sobie przypomni ile razy widział cię prawie martwą, niech pamięta jakim potworem jesteś.- Spojrzałem na stryja ze złością, on to robi specjalnie chce żebym wszystko sobie przypomniał i na pewno miał w tym swój powód, były to tylko złe wspomnienia, ale w raz ze złymi szły dobre, który było o wiele więcej i chyba natłok zbyt wielu informacji powodował mi taki straszny ból głowy.
- Wujku przestań! To idzie za daleko!- Krzyknęła Jun podbiegając w moim kierunku osłaniając swoim ciałem mnie i Meg, która patrzyła na mnie bardzo zmartwiona.
Niebieskooka nastolatka podeszła do mnie i powoli zmusiła bym uklęknął na podłodze. Jej lewą dłoń, którą trzymała na moim czole otoczył błękitny płomień. Ból zniknął, ale również z nim świadomość o moim otoczeniu. Czułem się jakbym zapadł w sen. W bardzo spokojny sen, który wyjaśniał mi całą przeszłość, ale powoli i w odpowiednim porządku. Cały czas czułem to ciepło, które mnie otoczyło i chroniło od emocji, jakie czułem jako mały chłopiec. Widziałem, rozumiałem, pamiętałem po tym kim jestem, dlaczego tu jestem i jak bardzo zależy mi na tej dziewczynie, ale nie mogłem zrozumieć jednego. O jakim potworze oni mówili? Przecież Megami prócz paru wybitnych zdolności jest całkowicie normalna, a przynajmniej nie biorąc pod uwagę jej dziwnego zachowania.
Przeczytałam wszystkie istniejące na tym blogu rozdziały i jestem bardzo zachwycona.
OdpowiedzUsuńNo i teraz ciekawi mnie, jak wszystko się potoczy, po tym jak Ren odzyskał pamięć i przypomniał sobie o Megami. Chodź spodziewałam się, iż to nastąpi trochę później. Ale i tak jest świetnie.
Jedynie co mi pozostaje to czekać na kolejny rozdział.
Pozdrawiam.
No i u mnie na S.o.M. kolejny rozdział.
Zapraszam.
Wiem! Jestem na bieżąco! Naprawdę genialną fabułę wymyśliłaś!
OdpowiedzUsuńOk... ale liczyłam na parę ciepłych słów ode ciebie... wiesz.
UsuńBy nie wyszło że u ciebie piszemy o moim blogu.
Postaram się ;-)
OdpowiedzUsuńAle z drugiej strony masz u mnie świetną reklamę :-D
Co mogę napisać? Rozdział fascynujący, świetny, niesamowity, magiczny, zachwycający, ciekawy, inspirujący...
OdpowiedzUsuńMultum weny, pozdrawiam! :3